Kiedy umiera solidarność – o „Solidaritot I Solidar-Noc” Polskiego Teatru Tańca i bodytalk
Jest gorący letni dzień. Rok 1980. Młoda dziewczyna pisze list do przyjaciółki: „Gdyby mogło się spełnić jedno moje marzenie, jedno… to chciałabym zjeść z tobą po raz ostatni obiad, zanim nagle znikniesz. Podczas słonecznego popołudnia miałabym czas uważnie przyjrzeć się twojej twarzy, temu jak się uśmiechasz, jak uśmiechają się twoje oczy. […] Nieważne, co byś ugotowała, przecież byłoby przepyszne. Na pewno świetnie byśmy się bawiły, choć w telewizji ciągle leciałyby obrady sejmowe.” Jest nostalgicznie, ciepło i młodzieńczo. Na ulicach pełno roześmianych młodych ludzi – tak jak na scenie. Tłum faluje i tańczy w rytmie walca, lekko, z wdziękiem. Tańczy młodość – solo, w parach, trójkami. Młodzi są pogodni, szczęśliwi, niemal beztroscy. Są razem. Chciałoby się wierzyć, że tak pozostanie, ale to tylko preludium, wstęp do całej opowieści.
Cały tekst dostępny na: https://taniecpolska.pl/krytyka/kiedy-umiera-solidarnosc-o-solidaritot-i-solidar-noc-polskiego-teatru-tanca-i-bodytalk/