Taniec

Taneczne migracje // Centralna Scena Tańca

28 października w Mazowieckim Instytucie Kultury odbyła się trzecia odsłona Sceny CST. Tym razem w ramach Sceny dla Młodych swój program zaprezentowali młodzi artyści wyłonieni podczas konkursu Open Call.

Migrant, migrować, migracja … Słowa odmieniane od wielu lat przez wszystkie przypadki, powracające ze zwielokrotnioną siłą w obliczu wielkich światowych kryzysów: epidemii, wojen, zmian klimatycznych … Słowa, słowa, słowa … Tym słowom często towarzyszą obrazy utrwalone cyfrowo przez laureatów kolejnej edycji Grand Press Photo. Niektórzy nawet je pamiętają – udokumentowane na nich cierpienie odciska się piętnem w umysłach i sercach mieszkających na drugim końcu świata obserwatorów. Po jakimś czasie jednak zapominamy. Nie szkodzi – to TYLKO zdjęcia, TYLKO filmy, TYLKO relacje … Za nimi kryją się AŻ historie dzieci, matek, braci; za nimi jest AŻ cierpienie tych, których świat przestał istnieć; AŻ przerażenie tych, którzy nie mają dokąd uciekać i dokąd wracać; AŻ smutek tych, którzy pozostali sami. Na końcu zaś pozostają ci bezimienni, którym się nie udało, którzy nie dotarli do celu swojej podróży; którzy są kolejnym numerem statystycznym, jeśli tylko ich ciała zostały znalezione i policzone.

Losy migrantów, uchodźców to wciąż temat bardzo trudny tak, jak zawiłe losy ludzi, którzy zostali zmuszeni do porzucenia własnego świata, domu, rodziny, przyjaciół. Kim są dla nas? Dlaczego wciąż tak wielu z nich spotyka się z brakiem akceptacji, pomocy, z otwartą wrogością? Czy są dla nas jedynie wzruszającymi obrazami-symbolami, fragmentami wyrzuconych na brzeg kamizelek ratunkowych, jak w spektaklu „Well Come” Klary Szeli i Mileny Suskiej? Zegar tyka w półmroku. Z lewej na prawą, zapatrzone w jakąś dal przed sobą, przemieszczają się dwie młode kobiety. Światło reflektora podąża za nimi, być może pilnuje ich nawet. Widać jak przepychają się jedna przed drugą, jakby walczą o to, która będzie pierwsza na swoim miejscu, która zdominuje partnerkę. Gesty jednej z nich stają się coraz bardziej nieskoordynowane, rwane ruchy ramion, nagłe impulsy – wciąż w rytm nieustannego tykania. Migracja to czas. To czas, w którym często robimy rzeczy wbrew samym sobie, nasze ciało też przekracza swoje własne granice. Świat wokół zmienia się jak w kalejdoskopie. Artystki tańczą pełen napięcia duet, w którym na przemian jedna próbuje jakby zdominować drugą. W tle słychać śpiew ptaków. Światła zmieniają fluorescencyjne, silne kolory; fiolet, zieleń , czerwień, purpura. Kiedy tancerki zakładają odblaskowe pomarańczowe kamizelki poza ich kolorem uderza napis na plecach: „LOVE WELCOMES” – miłość wita. Wita? Nie, to nazwa brytyjskiej organizacji wspierającej migrantki, organizującej pomoc finansową i organizującej szkolenia zawodowe dla uchodźczyń. Dochód ze sprzedaży stworzonych przez nie produktów wspiera kolejne migrantki i projekty pomocowe. Jedna z kobiet staje bliżej widowni i przechadza się przypominając strażnika z ośrodka dla uchodźców, a może funkcjonariusza Straży Granicznej? Druga porusza się wolno w tle. To dwie postacie po dwóch stronach barykady. Z głośników, zamiast muzyki, sączą się opowieści migrantów o porzuconych domach, przygranicznych ośrodkach pomocy, losach kobiet z małymi dziećmi przemierzających pół świata w poszukiwaniu azylu. Słychać też przemówienie Donalda Trumpa, triumfalnie zapowiadającego budowę wielkiego muru na granicy z Meksykiem. Słychać wiwatujący z radości tłum. Na pierwszym planie tancerki stoją naprzeciwko siebie i jak w lustrze bawią się mimiką swych twarzy coraz bardziej wykrzywionych, z coraz szerzej otwartymi oczami, coraz bardziej przerażonych, aż przez moment przypominają słynny „Krzyk” Edwarda Muncha. Słychać skrzyp otwieranych drzwi, znów tyka zegar. Artystki tańczą synchroniczny duet. W tle pojawia się ekran, na którym wyświetlono podstawowe fakty dotyczące uchodźców przybywających do Europy. Kobiety siadają przodem do ekranu. Razem czytamy suche fakty: liczby i procenty. W jasnym białym świetle żarzą się intensywnie pomarańczowe kamizelki z napisem „LOVE WELCOMES”, podobne do tych ratunkowych , porzuconych przez uchodźców na plażach Morza Śródziemnego, z których Banksy zrobił słynna wycieraczkę z napisem: „Welcome” – „Witamy”.

A może migracja to tylko porzucony gdzieś na dworcu śpiwór i dojmujące poczucie osamotnienia z etiudy „Litigating Humanity” Marii Salwińskiej? Pod drzwiami, na schodach leży kolorowy pomięty śpiwór. Na pierwszy rzut oka nie wiadomo czy ktoś go tam zostawił, czy może kryje w środku śpiącego człowieka. Pikowany materiał przyciąga wzrok liściopodobnymi wzorami i kolorami – brązy, zielenie, szarości i granaty przywodzą na myśl naturę. Nagle tkanina ożywa, wypełza z niej młoda kobieta. Z początku nie widać dobrze całej postaci, jedynie fragment ręki, dłoń, kawałek ukrytej pod materiałem twarzy. Wstaje, ale wciąż jakby ukrywa ciało w śpiworze. Kiedy w końcu porzuca okrycie ukazuje się dziewczyna w czarnych spodniach i białej bluzce. W takt spokojnej nastrojowej muzyki wykonuje proste gesty powitania, mycia twarzy, rozpaczy, wstydu, chęci ukrycia się, schronienia. Jej taniec jest jakąś liryczną próbą zmierzenia się z własnym losem pełnym wzlotów i upadków. W jej ruchach jest tęsknota za domem, może nawet nostalgia, ale i zmęczenie nieustanną walką o to, aby dowieść swej wartości, godności, aby zaznaczyć swoje miejsce na obcej ziemi.

Czy migracja to tylko proces odbywający się w czasie i przestrzeni, a może jednocześnie odbywający się w naszych ciałach i umysłach? Centralna Scena Tańca pokazuje, że ten temat jest dla młodych artystów czymś niezwykle ważnym i złożonym. Z jednej strony to tragiczne historie uchodźców i ich rodzin, z drugiej losy tych, którym udało się rozpocząć nowe życie. A może wszyscy jesteśmy migrantami? Czy istnieje coś takiego jak migracja wewnętrzna, zachodząca w naszych ciałach? Katarzyna Niżnik bada te procesy, które zachodzą w jej ciele, w relacji pomiędzy nim a przestrzenią oraz poszczególnymi jego elementami. Tancerka porusza się w przestrzeni, której głównym elementem są dwie białe zbiegające się centralnie linie proste. Jej kostium utrzymany jest w jasnej beżowej tonacji przez co jest neutralny i pomaga podkreślić niezwykle intensywną pracę ciała. Artystka porusza się w zmiennym tempie i rytmie wzdłuż wyznaczonych linii, pracuje z oddechem. Każdy ruch jest wynikiem impulsy, który rodzi się w innym miejscu ciała kreślącego proste linie i znaczącego przestrzeń ostrymi kątami. Choreografia jest badaniem tego, co jest pomiędzy narysowaną na scenie granicą i poza nią, migracją z jednego miejsca w drugie, z jednego ruchu w kolejny. Ciało rozluźnia się, impulsy stają się mniej gwałtowne, a poruszenia nabierają miękkości i płynności. Linie proste zmieniają się w okręgi, obroty, widać przepływającą w ciele energię, jej wewnętrzną migrację we wszystkich możliwych kierunkach.

Czy migracją mogą być nasze relacje z innymi oraz to w jaki sposób zmieniają się w czasie? Czy o takie pojęcie migracji chodziło Juliannie Walczak i Pimonowi Leklerowi w choreografii „110”? Ich performans z muzyką na żywo jest nieustannie zmieniającą się interakcją dwóch ciał – tancerki i skrzypka. Mężczyzna nie przestaje grać przez cały czas trwania etiudy. Oboje widocznie bawią się całą sytuacją, puszczają oko do widowni, jednocześnie malując obraz o wzajemnej wymianie uczuć, energii i współpracy niezbędnej do wykreowania tego niecodziennego performansu.

Ale właśnie – czy same uczucia: miłość, tęsknota za szczęściem, niepokój nie są również rodzajem migracji, którą odbywamy wspólnie lub w pojedynkę? Czy Beata Wierzchołowska i Kacper Klimczak są migrantami? A może to przepełniające ich uczucia nieustannie migrują? Odpowiedź na te pytania nie będzie jednoznaczna, jak niejednoznaczne jest rosyjskie słowo тоска (‘toska’) określające stan będący mieszaniną tęsknoty, udręki, smutku i nostalgii. Tancerze rozpoczynają choreografię od rytmicznego pełzania w półmroku. Ubrani w długie spodnie i zakrywające ręce koszulę czy żakiet w ciepłych tonacjach czerni i brązów nieco wtapiają się w kolor podłogi. Oboje mają długie rozpuszczone włosy, które zasłaniają twarz. Są bezimienni, poruszający się na granicy jawy i snu. Ich ciała pracują z maksymalna energią,  niemal synchronicznie. Rytm, miękkość ruchów i ich powtarzalność działają na widza hipnotycznie. Sami tancerze wyglądają na pochłoniętych do reszty swoją aktywnością jakby wpadli w jakiś dziwny trans, stanowią nierozerwalny duet. Nawet wtedy gdy staną obok siebie falując i odsłonią swoje twarze wydają się nierozłączni. Z głośników słychać fragmenty wypowiedzi na temat miłości, stanu zakochania i tego, czego doświadczamy będąc we władaniu tak silnego uczucia. Nagle wszystko milknie. Zapada cisza, a tancerze przestają falować. Zdejmują ubrania i pozostając jedynie w czarnej bieliźnie tańczą opowieść o zmieniającej się miłości, uczuciu, które nieustannie migruje i zmienia się to przybierając na sile, to słabnąc, aż wreszcie umiera pozostawiając smutek i pustkę. Tocкa.

Temat migracji zdaje się coraz częściej poruszanym tematem ostatnich 10 lat. Młodzi artyści zaprezentowali swoje interpretacje tego czym jest migrowanie. Ich prace są tak różnorodne i tak głębokie, że warto zastanowić się czy przypadkiem każdy z nas nie jest migrantem z własną, sobie tylko znaną, wersją migracji. Być może wszyscy jesteśmy jednym migrującym w czasie wszechświatem.

 

„𝟭𝟭𝟬”

wykonanie: Julianna Walczak i Pimon Lekler

koncepcja/choreografia: Julianna Walczak

czas trwania: 15 min

„𝗟𝗜𝗧𝗜𝗚𝗔𝗧𝗜𝗡𝗚 𝗛𝗨𝗠𝗔𝗡𝗜𝗧𝗬”

wykonanie: Maria Salwińska

koncepcja/choreografia: Maria Salwińska

czas trwania: 10 min

„𝘄𝗲𝗹𝗹 𝗰𝗼𝗺𝗲”

wykonanie: Klara Szela i Milena Suska

koncepcja/choreografia: Klara Szela i Milena Suska

czas trwania: 20 min

„𝗠𝗼𝗷𝗲 𝗺𝗶𝗴𝗿𝗮𝗰𝗷𝗲”

wykonanie: Katarzyna Niżnik

koncepcja/choreografia: Katarzyna Niżnik

czas trwania: 10 min

„𝗧𝗼𝘀𝗸𝗮 (𝗿𝗼𝘀.) 𝗰𝘇𝘆𝗹𝗶 𝗺𝗶ł𝗼𝘀́𝗰́ 𝗽𝗼 𝗿𝗼𝘀𝘆𝗷𝘀𝗸𝘂”

wykonanie: Beata Wierzchołowska i Kacper Klimczak

koncepcja/choreografia: Agnieszka Janicka – Wolska

czas trwania: 30 min

CST – Scena dla Młodych

Kurator: Magdalena Brzozowska

Organizator: Mazowiecki Instytut Kultury i Fundacja Artystyczna PERFORM

Projekt: Centralna Scena Tańca w Warszawie edycja II

Projekt współfinansuje miasto stołeczne Warszawa.